"   Zakochałbym się. Bo zima idzie, zima stulecia, ostrzegają przed nią synoptycy, niektórzy górale i sierść kocia, której przybywa z każdym dniem. (...)
   Zakochałbym się, bo w mroźnych czasach, które nadejdą, zakochani będą mieli najłatwiej. I żeby potem nie było, że nikt was nie ostrzegał. Warto się pospieszyć, no chyba, że już was dopadło. Ci w związku powinni już na początku zimy zmienić część garderoby, do tego przynajmniej jeden nawyk, nadmiar rutyny oddać za spontaniczną czułość, można oczywiście staromodnie postawić na filmy, kolacje, koniecznie z dodatkiem chili i wina, cokolwiek, by w swej miłości ponownie się zakochać. A nam, całej reszcie, pozostaje zakochać się, od nowa. (...)
    Zakochałbym się, bo mi ręce zimą marzną niemiłosiernie. A zakochani mają te swoje głupiutkie zabawy w dotykanie, zginanie palców, bawienie się nimi, a ręce tych pierwszych zawsze tych drugich szukają, nawet nocą. (...) Zakochani muszą się dotykać, włosy powąchać, musnąć tylko lekko wierzch dłoni, albo złapać mocno za rękę i zaciągnąć gdzieś zupełnie bez rozumu i pamięci.
     Zakochałbym się, bo dni robią się coraz krótsze, a od siedzenia całymi dniami przed komputerem wzrok mi się psuję, i coraz gorzej widzę to co daleko, szczególnie wieczorami. Coraz łatwiej się gubię, bo co ostre, zmienia się w rozmazane, a zakochani muszą być przecież blisko. Dzielą miasto, skrzyżowanie, wzgórze, brzeg rzeki, przystanek, są na wyciągniecie telefonu, chociaż jeszcze lepiej reki. Bo wszystko chce się pokazać i powiedzieć. Zresztą w długie noce zakochani wiedzą lepiej, co robić. Od wszystkich wiedzą lepiej.
  "

–Robert Rient